#edukacja seksualna
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Filmik pokazać feminazistkom i zboczeńcom z lgbt
Edukatorka seksualna z Hamburga pojednała niemiecką prawicę i lewicę. Organizacje domagają się zwolnienia nauczycielki ze szkoły. Wszystko ze względu na dobro dzieci.
Nicole Scharming od roku pełni funkcję edukatorki seksualnej w jednej z hamburskich szkół podstawowych. Lewicowe organizacje zarzucają nauczycielce propagowanie destrukcyjnych postaw takich jak swobodny dostęp do broni. Nicole uważa, że każdy obywatel powinien mieć prawo do tego typu obrony osobistej, by móc sprzeciwić się islamskim radykałom.
Katolickim organizacjom nie podoba się styl życia jaki prowadzi nauczycielka:
- Dostaliśmy wiele skarg na Panią Nicole od zbulwersowanych rodziców, którym nie spodobały się... zdjęcia edukatorki na instagramie i dodatkowe zajęcie nauczycielki.
Nicole jest prezenterką w jednym z erotycznych kanałów telewizyjnych.
Źródło. falsetag.de
A Wy co uważacie na ten temat?
A Wy co uważacie na ten temat?
Wolę ją z długimi włosami.
Co szykuje nowa ekspertka MEN?
Podręcznik wychowania do życia w rodzinie to obecnie najbardziej oczekiwana książka roku. Wszystko za sprawą dr Urszuli Dudziak, która jako nowy ekspert MEN ma być jego autorką. Co się w nim znajdzie? Sądząc po dotychczasowych publikacjach wykładowczyni KUL, nauczanie nastolatków czeka prawdziwa rewolucja.
„Antykoncepcja to niegodziwość, bo przeciwdziała płodności”, „Płodność to nie choroba, żeby z nią walczyć”, „Następstwem antykoncepcji są zdrady i rozwody” – to tylko niektóre z najbardziej kontrowersyjnych wypowiedzi Dudziak pochodzące z jej wykładów i konferencji o świętości życia, które organizuje na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Jej poglądy znane są również z obszernych komentarzy na falach Radia Maryja. Nic dziwnego, że wśród nauczycieli wychowania do życia w rodzinie, pani doktor budzi trwogę. A mają się czego bać, bo jednym z jej marzeń jest prześwietlanie życia prywatnego kadry pedagogicznej.
Elżbieta Turlej z „Polityki”, która dotarła do byłych doktorantów Urszuli Dudziak, przytacza wypowiedź jednego z nich: „Marzył jej się podręcznik totalny. W stu procentach katolicki, z poradami na temat naturalnego planowania rodziny. Próbowała go przeforsować, ale wciąż trafiała na opór MEN. Frustrowało ją to. Odżyła, kiedy PiS doszło do władzy i minister Anna Zalewska zaproponowała jej opracowanie nowej podstawy programowej.” Jej dotychczasowe publikacje dostępne są w czytelni KUL, a wykłady w internecie. Oto najbardziej radykalne teorie forsowane przez Urszulę Dudziak.
Płodność to nie choroba
Jedyną słuszną metodą planowania rodziny jest według dr Dudziak kalendarzyk małżeński. Nie nazywa go nawet metodą antykoncepcyjną, bo w jej mniemaniu każda antykoncepcja już z samej definicji jest zła. W końcu to przeciwdziałanie poczęciu, a „płodność to nie choroba, żeby z nią walczyć”. Co więcej wykładowczyni przekonuje, że osoby decydujące się lub namawiające partnera czy partnerkę do stosowania antykoncepcji, nie szanują się nawzajem. „Chcę hamować twoją płodność, więc nie akceptuję cię w całości” – tłumaczy ekspertka KUL. Gdyby przykłady natury psychologicznej nie były przekonujące, Dudziak przytacza na poparcie swoich teorii badania (katolickie): „Stosowanie prezerwatywy i stosunek przerywany powoduje raka piersi, a kobieta pozbawiona dobroczynnego wpływu nasienia choruje”. Kolejnym następstwem używania antykoncepcji są zdrady i rozwody.
Seksualne milczenie
Ktoś mógłby zapytać: w jaki sposób w takim razie ludzie mają zabezpieczać przed ciążą? Przynajmniej przed ślubem? Odpowiedź dr Dudziak brzmi: Nie mają. Jedynym wyjściem z sytuacji jest współżycie zgodnie z zasadami naturalnego planowania rodziny (tzw. kalendarzyk), ale nawet to dostępne ma być dopiero dla małżonków. Przed ślubem trzeba zaliczyć etap "seksualnego milczenia". Wykładowczyni zachęca więc młodzież do brania przykładu z amerykańskiego ruchu „True Love Waits” i wstępowania do polskiego Ruchu Czystych Serc, zrzeszającego młodzież, która dochowuje dziewictwa do ślubu. Współżycie przed ślubem grozi bowiem poważnymi konsekwencjami, np. wyrzutami sumienia gnębiącymi człowieka do śmierci. Wstrzemięźliwość powinna być totalna, co oznacza, że niedozwolona jest masturbacja. „Koncentracja na własnym narządzie nie zastąpi bogactwa osobowego kontaktu dwojga. Żałosna próba dostarczenia sobie samemu przyjemności seksualnej ogranicza człowieka i zubaża" – mówi Dudziak o masturbacji. Podaje też receptę na zwalczanie tej pokusy: wczesne wstawanie.
Dziewczynki vs. chłopcy
To oczywiste, że się różnią. Jednak według Urszuli Dudziak podział ten przejawia się nawet w sposobie wykonywania określonych czynności. Elżbieta Turlej opisuje ukochany przez panią profesor przykład pudełka zapałek, którym wykładowczyni zwykła się podpierać w rozmowach z nauczycielami i studentami: Jeśli poprosić chłopca o podniesienie pudełka, pochyli się, dziewczynka zaś ukucnie. Żeby zapalić zapałkę, chłopiec potrze trzaskę od siebie, dziewczynka do siebie. Podczas gaszenia chłopiec pomacha zapałką w powietrzu, dziewczynka ją zdmuchnie. Nie wiadomo, ile dzieci na całym świecie przebadała dr Dudziak, żeby wyłonić reprezentatywną grupę. Co jednak powiedzieć dziewczynkom, które schylają się do pudełka i machają ręką, żeby zgasić zapałkę? Pewnie, że zachowują się jak chłopcy. A tego według pani doktor nie wolno, bo „nie można być zniewieściałym chłopakiem i schłopiałą panną”.
Rodzice aparatem nacisku
Razem z nowym programem nauczania wychowania do życia w rodzinie należy wdrożyć, według nowej ekspertki MEN, narzędzia umożliwiające prześwietlanie nauczycieli. Tych myślących inaczej, czyli przede wszystkim laickich. Bo przecież planowania rodziny nie może nauczać byle kto. „Rozwiedziony albo żyjący w konkubinacie może negatywnie wpłynąć na postawy uczniów”. Kadrze pedagogicznej powinni więc przyglądać się uważnie nie tylko dyrektorzy szkół, ale również koledzy i rodzice uczniów. Tych z rodzin inteligenckich niekoniecznie warto hołubić, bo „więcej osób aprobujących katolicką moralność małżeńsko-rodzinną wywodzi się ze środowisk robotniczych i chłopskich”.
źródło: wp
"Dzięki programowi Bacillaakuten [Pogotowie bakteryjne - red.] dzieci nabywają wiedzę o ludzkim ciele i jego funkcjach. Piosenka to jedna z metod nauki przez zabawę. Uważamy, że to najlepszy sposób, by dotrzeć do dzieci"
"Tak rożne, a jednak ta sama rzecz. Sikaj przez siusiaka lub cipkę, jeśli jesteś dziewczyną. Siusiak i cipka to wspaniały gang. Siusiak i cipka śpiewają nasz refren. Siusiak i cipka to części naszego ciała. Wiszą i machają na małym ciałku" - śpiewa męski głos, a animowane narządy tańczą i uśmiechają się do dzieci.
Kiedy piosenka zaczęła krążyć w sieci, YouTube sklasyfikował wideo jako "przeznaczone dla dorosłych". Interweniowała stacja SVT i portal przyznał, że piosenka nie jest wulgarna i jest odpowiednia dla najmłodszych widzów.
Z portalu Tokfm.pl
Źródło trudno było dodać?
prisonplanet.pl/kultura/rodzice_dzieci,p789849009
Cześć i czołem.
Artykuł długi, ale warto przeczytać.
Dzieci potrzebują miłości, a nie seksu!” „Chrońcie swoje dzieci !” – takie hasła wykrzykiwali rodzice, którzy wyszli wraz z dziećmi na ulice Stuttgartu, by zademonstrować swój sprzeciw wobec seks-edukacji w szkołach w Badenii-Wirtembergii.
Prezerwatywą w twarz: “Wasze dzieci będą takie jak my!”
Blokujący wyznaczony tor przejścia agresywni kontrdemonstranci ze środowisk gejów i lesbijek odpowiadali skandując: „Wasze dzieci będą takie jak my!”. W stronę rodziców zza tęczowych flag poleciały różne przedmioty i gaz pieprzowy prosto w oczy. Nie obyło się bez szarpania, podkładania nóg, pokazania środkowego palca podniesionego z pogardą w górę. „Rzucali nam w twarz prezerwatywy”- mówił ktoś z atakowanych rodziców. Policja nieskutecznie chroniła legalnych demonstrantów na wyznaczonej dla nich trasie. Manifestujące rodziny nie dały rady przejść do końca tak, jak zaplanowali organizatorzy. Czy można rozgonić gejów i lesbijki? Wygląda na to, że policja nie wiedziała, jak się do tego zabrać. Organizator krzyczał do megafonu: „Nie chcemy eskalacji konfliktu. Przyszliśmy tu na pokojową demonstrację. Rozejdźmy się jednak zanim ucierpią najmłodsi!”
Perwersyjne żądania: masowe manifestacje.
Od początku tego roku trwają w Niemczech w Stuttgarcie i Kolonii kilkutysięczne protesty rodziców przeciwko zaostrzeniu kursu seks-edukacji w szkołach. W Stuttgarcie demonstracje odbyły się już 1 lutego, 1 marca i 5 kwietnia. W Kolonii 18 stycznia i 22 marca. Niemieccy rodzice wreszcie się obudzili. W kraju, w którym seks edukacja w szkołach publicznych w różnym wydaniu jest już obecna od przeszło 40 lat, coraz bardziej perwersyjne żądania aktywistów homolobby wywołały w końcu zdecydowany sprzeciw.
Czerwono-zielony rząd landu Badenia -Wirtembergia pod naciskiem środowisk LGBTTIQ (lesbijki, geje, biseksualiści, transseksualiści, transgenderyści i queerseksualiści) przygotował na przyszły rok szkolny projekt edukacyjny Bildungsplan 2015, który zakłada zwalczanie homofobii i transfobii (o czymś takim wcześniej nie mówiono). W ramach tego programu od pierwszej klasy szkoły podstawowej podczas zajęć na wszystkich przedmiotach szkolnych dzieci mają być zaznajamiane z „różnorodnością orientacji seksualnych”, mają być uczone tolerancji i akceptacji seksualnych czynności jakiekolwiek by one nie były. Na lekcjach ma być mowa o tym, jak zaspokajają się lesbijki. W niektórych szkołach w innych niemieckich landach takie „edukacyjne cele” już zostały wprowadzone. „Liżą się po narządach” – tak tłumaczył mamie po takiej lekcji jeden chłopczyk. Dzieci mają oczywiście pozwać również, jak zaspokajają się geje, jakie dodatkowe gadżety mogą zastosować, jakie są korzyści z seksu w wydaniu homo-układu. Edukatorzy tłumaczą dzieciom, że nie będzie katastrofalnej ciąży. I pytają: a może twój kolega jest transseksualistą? Na szkolnych ławkach lądują darmowe ulotki Federalnej Centrali Edukacji Zdrowotnej (BZgA). Uczniowie dowiedzą się z nich (np. w Berlinie już się dowiadują), że odbyt to właściwie organ seksualny.
„Nie chcemy porno-lekcji”!
Nie ma się więc co dziwić takim obrazkom. Rodzice, babcie, dziadkowie, dzieci niosą transparenty z napisami: „Nie pozbawiajcie dzieci ich dzieciństwa!”, „Dzieci są czyste i takie mają pozostać!” , „Nie chcemy porno –lekcji w szkołach!”. Jeden z nauczycieli Gabriel Stängle nie wytrzymał i zaczął zbierać podpisy pod petycją do rządu przeciwko wprowadzeniu takiego planu do szkół. Zebrano w dwa miesiące blisko 200 tys. podpisów.
Szef rządu Badenii-Wirtembergii, Winfried Kretschmann, jak i Minister Edukacji Andreas Stoch, nie przejął się zbytnio tymi protestami. Zapowiedział kilka kosmetycznych poprawek w projekcie i tłumaczył przed kamerami, że chodzi o to, żeby uczniowie nie używali wyzwisk wobec swoich homoseksualnych kolegów na dziedzińcach szkolnych. Jak mówił, tolerancja i akceptacja różnorodności seksualnych należy do wartości demokratycznego, otwartego społeczeństwa. Tę retorykę niemieccy rodzice znają już doskonale, wiedzą, że tak wygląda tylko opakowanie tej ideologii, a w środku – materiały edukacyjne od których robi się autentycznie niedobrze.
Seks-edukacyjny przymus i więzienie
Dokładnie tak, a nawet gorzej zrobiło się na seks-lekcji w Salzkotten w Północnej Nadrenii 9-letniej dziewczynce o imieniu Melitta, która wyszła z klasy i oznajmiła nauczycielce, że poczuła się bardzo źle i nie chce już wracać na takie zajęcia. Nauczycielka próbowała przymusić dziewczynkę do powrotu do klasy używając siły (SIC!), lecz ta nie ustąpiła, więc kazano jej siedzieć w pokoju nauczycielskim. Rodzice, rzecz jasna, stanęli po stronie córki. Urażone władze szkolne poczuły się w obowiązku zgłosić sprawę do sądu, w związku z uchylaniem się dziecka od udziału w zajęciach szkolnych. W rezultacie na rodziców nałożona została kara grzywny, której odmówili zapłacić, więc na każdego z rodziców z osobna nałożono karę do 40 dni odsiadki.
18 stycznia państwo Eugen i Louise Martens wraz z córką byli obecni na demonstracji przeciwko seks-edukacji rozpoczynającej się pod katedrą w Kolonii, aby dopominać się o prawa rodziców. Prowadzący przemówienie Mathias Ebert, ojciec czwórki dzieci i inicjator protestu, pytał zebranych: „Do czego to doszło w naszym kraju, że gdy rodzice występują w obronie swoich dzieci, nachalnie maltretowanych w szkole perwersyjnymi treściami wyrządzającymi szkody w ich psychice i duszach, wysyłani są do aresztu? Gdzie jest sędzia, który wydaje takie wyroki? Jak może on spać spokojnie? Artykuł 6 naszej Konstytucji mówi, że pierwszorzędnym i najważniejszym obowiązkiem rodziców jest wychowywanie dzieci”. Prowadzący manifestację kontynuował: „Ponadto nasz niemiecki Kodeks Karny określa te kwestie niezwykle jasno. Pozwólcie Państwo, że zacytuję: Paragraf 176, ustęp 4: „Karze pozbawienia wolności od 3m-cy do 5 lat podlega ten, kto:
1. podejmuje przed dzieckiem praktyki seksualne
2. zachęca dziecko do tego, aby podejmowało czynności seksualne
3. oddziałuje na dziecko poprzez pisma, aby doprowadzić je do podjęcia praktyk seksualnych
4. oddziałuje na dziecko pokazując mu rysunki pornograficzne, zdjęcia, bądź puszcza nagrania, lub podejmuje namowy, aby zachęcić je do czynności seksualnych."
Stan prawny w tym względzie jest jasny. Wynika z niego, że niektórych nauczycieli z naszych szkół, jak i autorów tych ulotek (z ministerialnej agencji BZgA – przyp. Red.) trzeba zaprowadzić przed sąd, gdyż według obowiązującego Kodeksu Karnego dopuszczają się przestępstw na naszych dzieciach! A w naszym kraju w więzieniach lądują rodzice, którzy występują w obronie swoich dzieci! Proszę wejdźcie tu na podium–zwrócił się prowadzący do rodziców Melitty - Niech wszyscy zebrani zobaczą jak wyglądają przestępcy w naszym kraju!”.
Państwo Martens z młodszym dzieckiem na rękach stanęli na podium. Ponad tysięczny tłum zgotował im piękną owację.
Co robią sądy? Dyskryminacja rodziców.
Prowadzący mówi dalej podniesionym głosem: ”Przymusowa seks-edukacja w szkołach nie jest niczym innym jak dyskryminacją rodziców!” Drodzy rodzice!”- kończył prowadzący: „Gdzie bezprawie staje się prawem, sprzeciw staje się obowiązkiem !”
Pochód z piszczałkami dzieci, trąbkami, głośnikami, skandując hasła z niesionych transparentów – (najczęściej powtarzane hasło to ”Dzieci potrzebują miłości, a nie seksu” i „Ręce precz od naszych dzieci”), pod ochroną policji, rusza wyznaczoną trasą. Na kolorowych transparentach można odczytać całą gorycz rodziców wydanych na pastwę samowoli państwowych seks-edukatorów:
„Dosyć przymuszania do seksu na szkolnych lekcjach!”
„Zero tolerancji dla pedofilskich poczynań w szkołach!”
„Żądamy szacunku dla rodziców!”
„Dość masturbacji i onanizmu w czasie zajęć szkolnych !”
„Stop seks –filmom w czasie zajęć szkolnych!”
„Przymus, seks-przymus! A gdzie demokracja?”
„Stop państwowej indoktrynacji”
„Wychowywanie dzieci jest sprawą rodziców!”
Seks-standardy ONZ i UE.
Kolejna demonstracja w Kolonii pod katedrą odbyła się 22 marca. Mimo zimna i deszczu liczba uczestników była wyraźnie większa niż poprzednio. Dojechali też przedstawiciele podobnych akcji z Francji i Holandii, a nawet z Rosji. Mówili o dyrektywach płynących z ONZ i UE w sprawie wprowadzania seks-edukacji (np. Światowej Organizacji Zdrowia, które już w Polsce poznaliśmy). Zwracali uwagę na fakt, że to nie tylko rodzice niemieccy muszą dziś walczyć o swoje dzieci. Od razu widać było formującą się na boku grupę ubranych na czarno kontrdemonstrantów (w czarnych okularach i kapturach), oblizujących obscenicznie usta, całujących się i przed kamerami podnoszących środkowe palce do góry, z tęczowymi flagami i transparentami: „Stop faszystom, rasistom i homofobii”.
Co robi policja?
„Bardzo się cieszę, że wszystkich Państwa tu widzę." rzekł Mathias Ebert do zebranych rodziców. „Tak jak obiecaliśmy poprzednio, jesteśmy tu znowu, aby zademonstrować nasz sprzeciw wobec przymuszania naszych dzieci już od szkoły podstawowej do szkolnych zajęć z seks – edukacji. Nie jesteśmy wcale homofobami, chodzi nam o dobro dzieci.” Nie było jednak łatwo przekonać gejów i lesbijki zebranych po drugiej stronie. Taką demonstracja poczuli się wyraźnie zagrożeni. Agresywni kontrdemonstranci rzucali się na próbujących przejść rodziców z dziećmi. 5 osób zostało rannych, wezwano karetkę, 2 osoby musiały zostać odwiezione do szpitala. Pochód nie mógł przejść legalnie zezwoloną trasą, blokada agresywnych przeciwników z przodu i z tyłu uniemożliwiła im zupełnie przemieszczanie się. Dlaczego policja w Kolonii, podobnie jak w Stuttgarcie, nie umożliwiła legalnej, pokojowej demonstracji spokojnego przemarszu? Wszystko można zobaczyć na Youtube i posłuchać relacji alternatywnych mediów.
Zostawcie nasze dzieci w spokoju!
Wróćmy jeszcze na pierwszą demonstrację w Stuttgarcie 1 lutego 2014. Prowadzący ją państwo Natalie i Hans Christian Fromm, rodzice dwójki dzieci czytali przemówienia i cytowali fragmenty z projektu edukacyjnego Bildungsplan 2015. „Pozwólcie państwo, że zacytuję z punkt str. 9 „Dzieci w szkole podstawowej (w Niemczech podstawówka obejmuje tylko 4 klasy-przyp.Red.) mają nauczyć się swobodnego, wolnego od uprzedzeń stosunku do własnej tożsamości płciowej jaki i do innych tożsamości. Nauczą się rozróżniać płeć: biologiczną, przeżywaną, społeczną, prawną i przypisaną”. "Ten swobodny stosunek do płci oznacza, ze dziecko jak najwcześniej ma sobie samo określić jaką ma płeć”- wyjaśniali. „Fala genderyzmu zalewa Europę i w pierwszej kolejności zamierza pogrążyć najmłodszych. „Tematem zajęć (w szkole podstawowej) będą choroby przenoszone drogą płciowa i antykoncepcja”.
„Panie Kretschmann (Szef rządu Badenii-Wirtembergii- przyp. Red.)– Proszę zostawić nasze dzieci w spokoju!”- wołali organizatorzy manifestacji. „Musimy chronić nasze dzieci przed przymusową indoktrynacją. Rodzice chrońcie swoje dzieci!”. „Po co uczeń szkoły podstawowej ma uczyć się jakie są różnice pomiędzy homoseksualistą, bi-, trans- i interseksualistą? Dlaczego nasze dzieci mają zajmować się w tym wieku zaburzeniami psychicznymi?!”. „Radykalne mniejszości seksualne chcą wykorzystać szkoły dla realizacji własnych interesów. Nie pozwolimy na to! W szkołach naszym dzieciom zamierzają wmawiać, że wszelkie homozwiązki stoją na równi ze związkiem małżeńskim mężczyzny i kobiety, lecz nasza konstytucja stawia małżeństwo pod szczególna ochroną państwa i społeczeństwa. Jeśli małżeństwo ma zostać sprowadzone do jednej z wielu form związków, to jego szczególna ochrona zostanie uchylona!”- mówił prowadzący.
Pedofile naciskają
„Punkt 12" – kontynuuje swoje przemówienie prowadzący- cytuję: „Uczniowie mają poznawać kulturę, muzykę, filmy, sztukę, teatr i miejsca spotkań osób LGBTTIQ.” Zatem, Drodzy rodzice, nasze dzieci będą prowadzone, np. na lekcji religii na spotkania do gejowskiego baru.” „Kto nam zagwarantuje, że LGBTTIQ nie zostanie uzupełnione o literkę P?” Pedofile naciskają od dawna, aby zalegalizować popełniane przez nich przestępstwa. Oni również chcą się zaliczać do „różnorodnosci orientacji seksulanych”
Atmosfera strachu: Rodzice: ODWAGI!
„Blisko 200 tys. podpisów pod petycją przeciwko wprowadzeniu takich zajęć do szkół dodaje mi odwagi”. – kontynuuje Christian Fromm- „Bo w Niemczech panuje atmosfera strachu. Normalni rodzice są szkalowani i uwłacza się im przy każdej okazji”- mówi. „Nie jesteśmy wcale homofobami, ani fundamentalistami. Nasza demonstracja jest pokojowa na rzecz praw rodziców, które depcze nasz rząd, gdyż rząd zamierza podjąć działania wbrew woli obywateli! Opowiadamy się za wolnym społeczeństwem, w którym nie aresztuje się rodziców, gdy chcą chronić swoje dzieci przed nachalną edukacją seksualną, jak miało to miejsce już wiele razy”.
Oklaski mieszają się z krzykami i piskami, kontrdemonstranci napierają na słuchających. Znowu skandują: „Wasze dzieci będą takie jak my!”. –„Nie dajmy się sprowokować”- kończy prowadzący widząc agresję ze strony przeciwników. „Teraz o głos prosimy naszego gościa” zapraszał.
Mathias von Gersdorff – reprezentujący inicjatywę „Dzieci w niebezpieczeństwie” mówił: „W czasach kiedy jeszcze stał Mur Berliński i istniał Związek Sowiecki i w całym bloku wschodnim w Europie panował komunizm, kiedy nie było żadnej wolności, ani demokracji, w 1981 roku papież Jan Paweł II napisał w dokumencie apostolskim Familiaris consortio, że praw rodziców nie można z góry złożyć. Rodzice sami muszą o nie dbać i zabiegać o to, by były chronione, bronione i respektowane przez państwo! Jakże aktualne są dzisiaj te słowa! Dzisiaj prawa rodziców do wychowywania swoich dzieci nie są absolutnie uznawane. Dzisiaj jest wiele osób, które mówią o wolności i tolerancji, lecz nie chcą słyszeć o prawach rodziców. Jednak od Adama i Ewy tak jest, że dzieci należą do rodziców, a nie do państwa!!!”
-„Zamknij mordę !!!!” , „Zamknij mordę!!!!”
Tak skandują kontrdemnostranci, wyraźnie przebijają się kobiece głosy(!), obscenicznie wysuwane języki, pokazowe całowanie się homo-par, wyrywanie kabli prowadzącym przemówienie. Policja musi obezwładnić tych najbardziej agresywnych. „Wasze dzieci będą takie jak my!!!!!” „Odwalcie się !!!”- krzyczeli kontrdemonstranci.
„Widzimy tu właśnie tych, którzy nie chcą innym obywatelom przyznać podstawowych praw– wyrażania swojego zdania. W tym starciu jednak prawda jest po naszej stronie!” -kończy Mathias von Gersdorff.
Dochodzą posiłki policyjne i kolejna agresywna grupa kontrdemonstrantów wkracza do akcji. Obok tęczowych flag pojawiają się czerwone. Robi się naprawdę gorąco. Strach o idące z rodzicami dzieci. Pochód nie może ruszyć.
„Rodzice! Tu chodzi o życie i śmierć!”
Kolejna demonstracja zapowiedziana jest na 28 czerwca ponownie w Stuttgarcie.
Czterolatek ma rozumieć, czym jest akceptowalny seks, a dwunastolatek - potrafić "komunikować się w celu uprawiania przyjemnego seksu". Tak wynika z konferencji współorganizowanej przez MEN - informuje "Rzeczpospolita".
Na konferencji współorganizowanej przez resorty zdrowia, edukacji i WHO przedstawiono propozycje zmian w edukacji seksualnej - pisze "Rzeczpospolita". Największą zmianą miałoby być rozpoczęcie edukacji seksualnej przed czwartym rokiem życia, bo "rozwój seksualności rozpoczyna się w momencie urodzenia".
Wiedza musi wyprzedzać doświadczenie
Standardy WHO określają, co w dziedzinie seksu powinny umieć dzieci w kolejnych przedziałach wiekowych. Między 9. a 12. rokiem życia dziecko powinno nauczyć się już "skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w przyszłości". Powinno też umieć "brać odpowiedzialność za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne".
WHO radzi, by dziecko miedzy 12. a 15. rokiem życia potrafiło samo zaopatrywać się w antykoncepcję (pokażcie mi panią w kiosku, która sprzeda dwunastolatkowi prezerwatywy - przyp. Prometeus_Coprophagus). Zdaniem WHO młodzieży w wieku powyżej 15. roku życia można dodatkowo wpoić "krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp."
Nie odnosząc się do konkretnych propozycji, za wczesną edukacją seksualną opowiedziała się wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka. - Założeniem edukacji seksualnej jest to, że wiedza musi wyprzedzać doświadczenia. Zanim wtargnie się na jezdnię, trzeba wiedzieć, czym jest czerwone światło - podsumowała.
klasy, a ci którzy się odważyli – muszą się teraz tłumaczyć przed oburzonymi rodzicami. Pokazuje się go 7 i 8-letnim uczniom podstawówek.
Nie wiem o co takie oburzenie. Ja jak byłam w podstawówce też oglądałam w szkole podobny film - o dojrzewaniu a potem o seksie i masturbacji.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów